Kalendarz adwentowy.
(Moi drodzy Znajomi niech temat tradycji i kultury Was nie przeraża – doczytajcie do końca)
Z mojego dzieciństwa kalendarz adwentowy to bombonierka, pudełko czekoladek, taki wynalazek z Zachodu, prezent pod choinke.
Teraz wygląda to zupełnie inaczej.
Razem z mężem i dziećmi przypominamy sobie o co chodzi ze Świętami Bożego Narodzenia. Nie dlatego, że taka tradycja, nie dlatego, że tak trzeba. Ale dlatego, że chcemy. ChceMY – jako małżeństwo i to jest coś co chceMY przekazać naszym dzieciom. Zupełnie inaczej niż ludzie obok. Niezgodnie z Polskimi Tradycjami. Ale właśnie dlatego, że regularnie pytamy się siebie nawzajem: dlaczego chcemy świętować, o czym to ma nam przypominać, czego nie chcemy zapomnieć.
Dlatego u nas elementy kalendarza adwentowego powstają codziennie. Dzieci kolorują obrazki, później z tego powstaną ozdoby na choinkę. Każdy obrazek przypomina o jednej historii z Biblii. I tak, czytamy w domu Biblię codziennie. Na czas adwentu wybraliśmy taki zestaw historii, żeby 25.12 był akurat czas na czytanie o narodzinach Jezusa.
U nas też Wigilia jest 24.12 w gronie rodziny, naszej czworki: Tata, Mama i dzieci. Na stole obok barszczu i makówki znajdziesz tort i świeczki z okazji urodzin Jezusa. A na choince, która zazwyczaj stoi przez cały adwent, znajdziesz jabłka i gwoździe.
I to nie jest kwestia naszej dwujęzyczności czy wymieszania kultur. To zmiana, która nastąpiła w moim życiu w grudniu 2001 roku. Czyli już 18lat temu! Od tamtej pory zupełnie zmieniły się moje wartości, priorytety w życiu i to w co inwestuje mój czas i pieniądze. A skoro wartości są inne to i decyzje mogą z boku wydawać się dziwne.
O niektórych z nich można czasem posłuchać w kazaniach pisanych przez Mojego Męża. https://www.wroclaw.kwch.org/sermons/2018-01-28-zaadoptowani/
Dla mnie kwestie wiary nie są tematem tabu, osobistym. Ja chętnie o tym mówię jeżeli ktoś chce słuchać. Jeżeli chcecie – pytajcie, szukajcie odpowiedzi.
P.s. Wierzę w Boga i wierzę Bogu. Nie jestem katoliczką. Można inaczej!